
Nike Air Zoom Pegasus 39 to buty uniwersalne, w których można wykonać każdy rodzaj treningu biegowego. Jednak jeśli ktoś używał dwóch wcześniejszych modeli, ten może zawieść jego oczekiwania.
Utrzymywanie reżimu treningowego rodzi potrzebę regularnej wymiany butów do biegania. Przyznam, że wielokrotnie przymierzałem się do wypróbowania czegoś innego niż używane przeze mnie od lat pegasusy od Nike. Jednak za każdym razem kończyło się tym, że pozostawałem przy sprzęcie amerykańskiego koncernu.
Tak było i tym razem. Dlatego od Wielkanocy zacząłem trenować w modelu Nike Air Zoom Pegasus 39. Oto moja opinia i przemyślenia po dwóch miesiącach użytkowania.
Nike Air Zoom Pegasus 39, czyli buty do wszystkiego
Oczywiście wybór nie był przypadkowy. Postawiłem na pegasusy 39, ponieważ albo nie chciało mi się jeździć po sklepach, szukać i przymierzać obuwia innych producentów, albo nie miałem na to czasu. Dokonywałem więc bezpiecznego wyboru. Wiedziałem, że pegasusy będą mi pasować.
Swoje zrobiła też cena (zapłaciłem za nie 349 zł). Buty Nike Air Zoom Pegasus 39 pojawiły się na rynku w roku 2022, więc dziś można je kupić kilkaset złotych taniej niż wtedy. Są też dużo tańsze od obecnie produkowanych modeli, w tym butów ze wstawką z włókna węglowego w podeszwie.
Opisywane buty przetestowałem gruntownie. Wykonałem w nich każdy rodzaj treningu biegowego – z półmaratonem włącznie. Wykonywałem biegi ciągłe, zmienne, podbiegi, wybiegania. Używałem ich w niskiej, średniej i względnie wysokiej (powyżej 20 st.) temperaturze. Miałem je na nogach zarówno podczas spokojnych (longi, OWB), jak i wymagających jednostek (interwały, wytrzymałość tempowa na odcinkach 500-1000 m). Używałem na asfalcie i utwardzonym gruncie.
Nowo-stara podeszwa w Nike Air Zoom Pegasus 39
Jak wrażenia? Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to wygoda. Już od pierwszego treningu leżały na nodze jak stare i dopasowane kapcie. Mają sporo miejsca z przodu – na pewno są szersze niż pegasusy 37; może nawet szersze niż model 38.
Jednak od razu zauważyłem też gorszą amortyzację niż w modelach nr 37 i 38. Miałem wrażenie, że jest w nich bardziej twardo i nogi bardziej odczuwają trudy treningów.
Skąd to wrażenie, skoro pegasusy w wersjach od 37 do 39, są wyposażone w ten sam rodzaj pianki (React), co odsłona nr 39? Być może efekt innej konstrukcji podeszwy.
Otóż w modelu Nike Air Zoom Pegasus 39 poduszka gazowa (Zoom) znów, jak w wersji nr 34 z roku 2017, umiejscowiona jest pod piątą i śródstopiem. Natomiast w tych, w których trenowałem przez ostatnie trzy lata, była zlokalizowana tylko w przedniej części i była podzielona na mniejsze segmenty.
Świetnie wyjaśnia to Paweł Matysiak. Choć jego zdaniem w pegasusach 39 biega się bardziej miękko niż 38. Jak widać, kwestia doboru butów jest naprawdę subiektywna. Dlatego trzeba je przymierać.
Ale wróćmy do meritum. Takie umiejscowienie poduszki gazowej jak w pegasusach 37 i 38 bardziej mi pasowało, gdyż należę do tych zawodników, którzy biegają na przodostopiu. Jest to bardziej efektywne i bezpieczniejsze dla aparatu ruchu.
Moja stopa po prostu się przyzwyczaiła do takiej konstrukcji buta biegowego. Dlatego po raz pierwszy, odkąd używam pegasusów, nie odczułem efektu wow odnośnie do amortyzacji i dynamiki podczas pierwszych sesji w nowych butach. Nie doświadczyłem charakterystycznej sprężystości i lekkości.
Pojawił się za to ból kolan (zwłaszcza jednego, z częściowo usuniętą łękotką). Zastanawiam się, czy jedno z drugim ma związek, czy to następstwo przeciążeń treningowych.
Przyczepność pegasusów 39
Co jeszcze mi się nie podobało? Chropowata cholewka w okolicach kostek. Sprawiała, że przy krążeniu kolan, takie ćwiczenie rozgrzewkowe wykonywane przy złączonych nogach, powstawał nieprzyjemny dźwięk. Ale to drobiazg.
Tak samo jak ścięcie podeszwy na pięcie. Przez ostatnie kilka lat była ona spiczasta. Na początku mi to przeszkadzało, ale później się do tego przyzwyczaiłem i przestałem zwracać uwagę.
Większą wadą była pewna niestabilność na mokrej nawierzchni przy dużych prędkościach. Utrudniało mi to wykonywanie szybkich jednostek, choć nie wiem, jak bardzo przekładało się na osiągane rezultaty.
Ale to nic nowego. Identyczny problem występował w poprzednich modelach, choć dawniej było z tą kontrolą trakcji na mokrym troszkę lepiej.
Nike Air Zoom Pegasus 39 to buty stworzone do biegania raczej po twardym podłożu. Jednak dadzą sobie radę również w lekkim terenie – byle nie był bardzo mokry, bo wtedy będą się ślizgać (zwłaszcza po starciu gumy).
Mimo wszystko uważam, że Nike Air Zoom Pegasus 39 pozostają butami uniwersalnymi. Są dość bezpiecznym wyborem dla każdego biegacza ze stopą neutralną bez względu na poziom zaawansowania.
Dodaj komentarz