
Być może to przypadek, być może wreszcie trafiłem na parę Nike Air Zoom Pegasus 34, która ma zapowiadaną przez producenta dłuższą żywotność wynikającą z drugiej poduszki gazowej w podeszwie. Pochodzą ze sklepu w Wielkiej Brytanii.
Mijają miesiące, licznik biegowych kilometrów w jednych butach bije. W końcu przychodzi czas na nową parę. Trochę z obawy przed zmianą na nowy model, trochę zniechęcony cenami Nike Pegasus 35 i nowszych, postanowiłem pozostać przy pegasusach 34, w których biegam od 2018 r.
Moje nowe jasnoszare Nike Air Zoom Pegasus 34
Właśnie kupiłem piątą już parę tego obuwia, które na rynku pojawiło się w 2017 r. Tym razem w internecie znalazłem Nike Air Zoom Pegasus 34 w jasnoszarym kolorze z zielonym swooshem. Choć wygląd butów biegowych ma dla mnie drugorzędne znaczenie, ta para mi się podoba (przynajmniej na razie, póki nie zostanie ubrudzona).

Zawsze staram się wybierać inną wersję kolorystyczną. W pewnym sensie chodzi o efekt psychologiczny, nowy bodziec do treningów. Nieraz, w kryzysowych momentach, od samego patrzenia na to samo obuwie odechciewa się biegać.
Przeczytaj opinię o Nike Air Zoom Pegasus 38.
Jeszcze kilka słów o nowym zakupie. Choć to ten sam model pegasusów 34, w których trenowałem do tej pory, znalazłem dwie nowości. Pierwszą jest kod QR zamiast kreskowego na wewnętrznej stronie języka. Druga to dwukolorowa podeszwa. Otóż jej zewnętrzna krawędź jest siwa, natomiast obszar bliżej wewnętrznej strony – czarny.

Na rewersie języka znajdują się również dwie daty: 18/12/2018 i 1/03/2019.
Te same, ale jakby lepsze Nike Air Zoom Pegasus 34
Przy okazji nowych butów chciałbym podzielić się pewnym spostrzeżeniem nt. pary, która zaraz pójdzie w odstawkę. Chodzi o biało-błękitną wersję z czerwoną łyżwą [zobacz], którą dostałem w prezencie od mojej mieszkającej w Anglii siostry.
Nie liczyłem dokładnie, ile w nich zrobiłem. Podejrzewam, że przynajmniej tyle samo, co w poprzednich zużytych parach – o ile nie więcej. Zwykle pegasusy zaczęły zdradzać oznaki wyeksploatowania po pięciu miesiącach.

W omawianym modelu na dobre zacząłem trenować na początku września ub.r., Z tym że wcześniej korzystałem z nich podczas startów. Przebiegłem w nich dwa półmaratony i kilka krótszych zawodów terenowych i ulicznych. Do tego wykonałem kilka mocnych jednostek na stadionie. Nawet odliczając międzysezonową przerwę (12 dni), wychodzi na to, że wytrzymałość tej pary pegasusów 34 była większa niż dwóch poprzednich, które zużyłem.
W recenzji Pawła Matysiaka przeczytałem, że dzięki wprowadzeniu do podeszwy drugiej poduszki gazowej (pięta + śródstopie) Nike Air Zoom Pegasus 34 posłużą dłużej niż wcześniejsze edycje butów produkowanych przez firmę ze stanu Oregon. Tyle że dotąd w moim przypadku to się nie sprawdzało.

Być może to przypadek. Ale może modele z rynku brytyjskiego są lepsze od tych dostępnych w Polsce? Trudno mi to zweryfikować, bo poza tą parą nie miałem okazji trenować w butach biegowych kupionych za granicą.
Jeśli zauważyliście coś podobnego w używanym przez siebie sprzęcie, napiszcie w komentarzach. Może różnice w jakości produktów oferowanych przez światowe koncerny na wielu rynkach dotyczą nie tylko proszków do prania?
>>Gdzie kupić Nike Air Zoom Pegasus 34? Poszukaj<<
Dodaj komentarz