Bieganie w stanie epidemii koronawirusa

koronawirus wywołujący COVID-19
fot. Wikipedia

Bieganie jest mi niezbędne do życia jak tlen, dlatego nie akceptuję obowiązujących obostrzeń w poruszaniu się i uważam je za przesadzone. Nałożone przez rząd zakazy sprawiają, że na treningach czuję się jak pod okupacją. Najgorsze jest chyba to, że nie wiadomo, kiedy to się skończy.

Od miesiąca żyjemy w surrealistycznej rzeczywistości, która większości młodych ludzi (w tym mnie) znana była głównie z książek i filmów katastroficznych czy futurystycznych. Dodatkowo od 1 kwietnia obowiązują obostrzenia jak ze stanu nadzwyczajnego, choć formalnie go nie ogłoszono.

(Samotne) bieganie jako życiowa potrzeba i prawo człowieka

Bieganie w stanie epidemii stało się nie lada wyzwaniem. Oficjalnie pod groźbą mandatu nie wolno tego robić. Ba! Pod błahym powodem nie można nawet wyjść z domu.

Dla kogoś ceniącego sobie wolność ponad wszystko, zwłaszcza osoby aktywnej, mającej nawyk ruszania się we krwi, takie ograniczenia są nie do zniesienia i trudne do zaakceptowania. Ktoś taki im się nie podporządkowuje.

Bieganie jako życiowa potrzeba i podstawowe prawo człowieka
fot. Sasin Tipchai || Pixabay

Przyznam, że i ja tak postępuję. Nie potrafię „przewietrzyć się” w trakcie wynoszenia śmieci, w drodze na zakupy czy podczas rundki wokół bloku. Potrzebuję na dłużej wyjść z domu i najlepiej się przy tym zmęczyć. Choć nie pamiętam PRL-u, już wiem, w jakim świecie żyli moi rodzice. Te zakazy, z których wiele wydaje się nieracjonalnych, to stanie w kolejkach jest bardzo frustrujące…

Póki co trenuję normalnie. Tylko trening siłowy wykonuję w domu i w ograniczonym zakresie, bo zamknęli siłownię, na której ćwiczyłem. Nie korzystam też z siłowni zewnętrznej, np. na osiedlu. Ale nie robię tego z obawy przed koronawirusem, tylko kąśliwymi uwagami przechodniów. Nie chcę się denerwować ani dekoncentrować, dyskutując z nimi.

Uważam, że izolowanie ludzi w domach nie rozwiąże problemu. Ponoć warunkiem zastopowania rozwoju epidemii jest nabycie odporności przez większość społeczeństwa.

Przymuszając ludzi do ciągłego przebywania w domu, wywołujemy u nich stres. Zrozumie to każdy, kto dzieli stosunkowo małą i zamkniętą przestrzeń z kimś innym, zwłaszcza małymi dziećmi. A stan permanentnego napięcia obniża odporność organizmu.

ćwiczenia fizyczne na świeżym powietrzu jako przejaw wolności
fot. Foundry Co || Pixabay

Jestem zwolennikiem modelu szwedzkiego. Tam życie toczy się w miarę normalnie. Bezwzględnej domowej kwarantannie poddani są tylko seniorzy. Do tego masowo wykonuje się tam testy.

Jednak nasz rząd nie wdroży takiej strategii. Dlaczego? Nasza służba zdrowia zostałaby sparaliżowana, tj. nie byłaby w stanie obsłużyć wszystkich chorych. W związku z tym władza przystąpiła do działań mających na celu tzw. wypłaszczanie krzywej. To oznacza, że obostrzenia utrzymają się przez dłuższy czas.

Bieganie z duszą na ramieniu

Bieganie w obecnej sytuacji wiąże się z dużym dyskomfortem psychicznym. Muszę to robić tak, by nie natknąć się na nadgorliwych funkcjonariuszy. W mieście takim jak Poznań to dość trudne, ponieważ policja i straż miejskanaprawdę widoczne (ale chyba o to chodzi) – również w parkach, na terenach zielonych i nad Wartą.

odporność biegacza
fot. pixabay.com

Na razie moje obserwacje są takie, że przedstawiciele służb reagują głównie na przypadki gromadzenia się ludzi. Od 1 kwietnia już kilkukrotnie zdarzyło mi się na treningu przebiegać w bliższej lub dalszej odległości od policjantów. Na szczęście ani razu mnie nie zatrzymali, ale odczuwałem takie obawy. Może sami uznają, że zakaz nawet indywidualnego uprawiania sportu, z dala od innych jest bzdurny.

Lecz słyszałem o ukaraniu radnego z małego miasta w woj. lubuskim za „uprawianie rekreacji biegowej”. To samo spotkało 70-letnią kobietę na cmentarzu w Poznaniu.

Obostrzenia niweczą pracę treningową

Stan epidemii sprawił, że odwołano wszystkie imprezy biegowe do końca kwietnia. Pewnie niebawem to samo stanie się z zawodami w kolejnych miesiącach. Ponoć szczyt zachorowań na COVID-19 w Polsce ma przypaść na drugą połowę kwietnia albo przełom kwietnia i maja.

Ćwiczenie tzw. core pomagają utrzymać prawidłową postawę w trakcie biegu || fot. pixabay.com
Ćwiczenie tzw. core pomagają utrzymać prawidłową postawę w trakcie biegu || fot. pixabay.com

Niepewność związana z tym, kiedy skończą się restrykcje i znów będzie można startować, nie służy biegaczom. Ci szykowali formę na wiosnę. Moimi głównymi zawodami w tym okresie miał być półmaraton poznański. Problem w tym, że świetnej dyspozycji nie da się utrzymywać zbyt długo. Wymaga to stałego realizowania mocnych treningów, co jest bardzo obciążające psychicznie i fizycznie. Prowadzi do osłabienia, czyli naraża na infekcje.

Ja, póki co, realizuję tzw. akcenty zgodnie z ambitnym planem, tj. dwa razy w tygodniu. Jednak wiem, że jest to niebezpieczne dla zdrowia. Już czuję pewne przemęczenie, co odbija się negatywnie na innych aspektach życia.

Utrudniona realizacja planu treningowego

Gdyby nie ograniczenia wywołane SARS-CoV-2, byłbym już po ważnych zawodach. Mógłbym zluzować obciążenia i odetchnąć psychicznie. A tak balansuję na linie. Mam też poczucie, że praca, którą wykonałem zimą i poniesione wyrzeczenia, poszły na marne. To rozczarowujące.

Z drugiej strony w obecnych warunkach trudno wykonywać te akcenty. Zamknięte są wszystkie obiekty i miejsca umożliwiające trenowanie np. wytrzymałości specjalnej.

Systematyczność warunkuje postępy w bieganiu
Systematyczność warunkuje postępy w bieganiu || fot. pixabay.com

Teoretycznie takie sesje można realizować na chodniku czy ścieżce rowerowej, ale do tego trzeba mieć zegarek z GPS-em albo odmierzyć dokładnie odcinki krokomierzem. Nie mam żadnego z tych sprzętów.

Poza tym szybkie bieganie w często uczęszczanym miejscu jest dość niebezpieczne, a dodatkowo teraz wystawia nas na widok mundurowych. By trening wytrzymałości tempowej miał sens, należy go wykonywać w pełnym skupieniu na zadaniu. Myślenie o czymś innym (w tym przypadku – na przechodniach czy grożącym mandacie) to tracenie energii i dodatkowe obciążenie dla układu nerwowego, który w tym czasie i tak pracuje na najwyższych obrotach.

W biegaczach głód startów i rywalizacji jest ogromny. Po zniesieniu restrykcji popyt na zawody będzie ogromny. Pytanie, czy ich podaż będzie odpowiednia.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*