
Tani i wystarczający na bardzo długo okład żelowy może być dobrym zamiennikiem wykonywanej w placówkach medycznych krioterapii punktowej, którą stosuje się w leczeniu urazów aparatu ruchu. Zimno może też wspomóc regenerację potreningową. Oto kilka praktycznych rad dotyczących używania tego wyrobu medycznego.
Stało się. Po raz pierwszy od chyba 2017 r. nabawiłem się urazu, który uniemożliwia mi treningi biegowe przez dłuższy czas. Chodzi o przeciążenie ścięgna Achillesa, co objawia się nadmierną ilością płynu w tejże strukturze.
Koronawirus praprzyczyną kontuzji
Takie są skutki, gdy próbuje się utrzymać najwyższą formę przez dłuższy czas. Tę szykowałem na początek kwietnia, ponieważ planowałem wystartować w Półmaratonie Poznańskim. Jednak pandemia COVID-19 sprawiła, że odwołano te i wszystkie inne zawody sportowe.

Trochę było mi żal wykonanej zimą pracy, przygotowań, wyrzeczeń, więc z braku celu postanowiłem utrzymać ostry reżim treningowy. Zdawałem sobie sprawę, że to ryzykowne. Poddawanie organizmu wzmożonym obciążeniom fizycznym i psychicznym przez zbyt długi okres może się skończyć kontuzją. Mnie udawało się tego unikać aż do połowy maja. Wtedy podczas jednej z mocnych jednostek poczułem ból w lewym podudziu.
Tego typu uraz nie jest dla mnie nowością. W przeszłości zmagałem się z nim już kilkukrotnie. Zwykle ból ustępował samoczynnie po kilku-kilkunastu dniach odpoczynku. Postanowiłem więc zrobić tydzień przerwy w bieganiu.
Niestety, tym razem to nie pomogło. Dlatego zaordynowałem kolejne 12 dni przerwy. Niby stan nogi się poprawił, ale po tygodniu treningów ból powrócił. Wtedy zacząłem się niepokoić.

Umówiłem się do ortopedy na teleporadę. Lekarz dał skierowanie na USG. Badanie wykazało 3-mm warstwę płynu, który jest objawem przeciążenia – za dużo kilometrów. Pewnie wcześniej było go więcej, ale od dnia pojawienia się objawów do czasu wykonania diagnostyki czekałem ok. 14 dni, w międzyczasie próbując znów wrócić do biegania. Zalecenia? Dalszy odpoczynek.
Co zamiast biegania?
Nadal więc nie mogę biegać. Ale nie siedzę bezczynnie, co pewnie trochę spowalnia powrót do zdrowia. Jednak wiem, że nie mógłbym wytrzymać bez wysiłku fizycznego przy moim charakterze i trybie życia. Zwłaszcza w lecie.

Początkowo dużo spacerowałem. Ostatnio wróciłem do intensywnej jazdy rowerem szosowym. Dzięki temu mogę zobaczyć, jak przez trzy lata zmieniły się poznańskie przedmieścia od strony południowej i wschodniej.
Poza tym regularnie wykonuję trening siłowy (już w mojej osiedlowej mordowni, o czym wspominałem). Nie zaniedbuję treningu uzupełniającego, czyli:
- rolowania wałkiem,
- ćwiczeń z taśmą,
- gimnastyki kręgosłupa.
Zimny okład żelowy wspomaga leczenie i regenerację
Nie mam presji w postaci żadnych zawodów, więc spokojnie przechodzę rehabilitację w domu. Myślę, że psychiczny spokój w leczeniu kontuzji też jest ważny i jakoś tam wpływa na jego postępy.
Terapia sprowadza się do nieobciążania Achillesa (na rowerze nie boli) oraz chłodzenia okładem żelowym. Ten ostatni można potraktować jako tańszy substytut punktowej kriostymulacji wykonywanej w przychodniach ciekłym azotem, która zmniejsza obrzęk, stan zapalny (płyn w ścięgnie tym właśnie jest) i ból.

To już mój trzeci taki produkt. Używam go od wielu lat. Duży kosztuje 40-50 zł [porównaj ceny] i wystarcza przynajmniej na kilkanaście miesięcy, również przy codziennym stosowaniu. Cały czas przechowuję go w zamrażalniku, co sprawia, że jest gotowy do użycia w każdej chwili (normalnie trzeba schładzać przez minimum dwie godziny).
Radzę wybrać okład żelowy w największym rozmiarze (30 x 19,5 cm). Wówczas przyda się on nie tylko w leczeniu urazów dużych mięśni czy ścięgien, ale też wspomoże regenerację powysiłkową.

Tylko nie trzymajcie go w przeładowanej mrożonkami szufladzie. Istnieje ryzyko, że plastikowa powłoka się uszkodzi i żel zacznie z niej wyciekać. Pamiętajcie też o tym, by nie przykładać okładu bezpośrednio do skóry. Grozi to jej odmrożeniem i powierzchniowym uszkodzeniem nerwów. Właśnie dlatego do produktu dołączony jest materiałowy pokrowiec. Można też używać ściereczki czy cienkiego ręcznika kuchennego.
Chłodzenie okładem żelowym w praktyce
Jak często się chłodzić? Wszystko zależy od indywidualnych preferencji i potrzeb. Najlepiej robić to codziennie. Można kilka razy dziennie po kilka-kilkanaście minut (max 20) na jedno miejsce.

Początkowo warto przyzwyczaić skórę i stopniowo wydłużać czas pojedynczej sesji. Na pewno będzie ona zaczerwieniona w punkcie przyłożenia, co jest zjawiskiem naturalnym. Ważne, żeby nie stała się sina.
Niebawem napiszę, jak to się dzieje, że krioterapia sprzyja odbudowie tkanek miękkich i usuwaniu z organizmu powstałych podczas wysiłku metabolitów.
»tu znajdziesz odpowiedni okład żelowy na kontuzje i porównasz ceny«
Dodaj komentarz