Poznański Bieg Niepodległości „Kocham Polskę” [relacja]

Poznański Bieg Niepodległości 2021 Kocham Polskę nad Jez. Strzeszyńskim
fot. Daniel Musiał

Choć przełajowy Poznański Bieg Niepodległości nad Jeziorem Strzeszyńskim ukończyłem na podium wśród 30-latków, nie jestem zadowolony z wyniku. Kryzys formy trwa. Nadal brakuje mi powera, co skutkuje czasami poniżej oczekiwań.

Jako że w tym roku jestem głodny startów, planowałem zawody w Dzień Niepodległości. Ostatecznie ścigałem się na Strzeszynie, gdzie nad jeziorem ekipa biegi.wlkp zorganizowała Poznański Bieg Niepodległości „Kocham Polskę”.

Wybrałem dystans 5 km. Dlaczego tak mało? Po pierwsze, nie rywalizowałem na nim od przeszło trzech lat. Po drugie, nie czułem się na siłach, by ścigać się na 10 km.

Poznański Bieg Niepodległości z podium w kategorii wiekowej

Tradycji stało się zadość, więc w trakcie przygotowań spotkały mnie różne problemy. A to uszkodzona torebka w stawie skokowym (właśnie przez to zwlekałem z zapisami na bieg w Święto Niepodległości), a to jakieś naciągnięcie przyczepu w okolicach kolca biodrowego na ostatnim treningu. Do tego problemy ze snem w ostatnie noce przed zawodami, trochę stresu na co dzień.

Moje podium na Poznańskim Biegu Niepodległości 2021 na Strzeszynie
fot. Dariusz Musiał

To wszystko sprawiło, że przełajowy Poznański Bieg Niepodległości „Kocham Polskę” ukończyłem w czasie poniżej oczekiwań i swoich możliwości. Z drugiej strony wynik 19:53 dał mi 6. miejsce open na 231 uwzględnionych zawodników i drugie (na 40) w kategorii 30-latków.

Jednak szczerze przyznam, że wolę być niżej w klasyfikacji, ale osiągnąć lepszy czas niż na odwrót. Gdyby wiązały się z tym jakieś gratyfikacje, pewnie sądziłbym inaczej. Ale przecież w bieganiu amatorskim chodzi przecież o to, żeby pokonywać własne słabości, samego siebie i czerpać z tego satysfakcję.

Za drugie miejsce w kategorii M-30 Poznańskiego Biegu Niepodległości „Kocham Polskę” otrzymałem dyplom. Ponadto miałem okazję stanąć na podium i wysłuchać skromnych oklasków na swoją cześć.

Medal z Poznańskiego Bieg Niepodległości „Kocham Polskę” 2021 nad Jeziorem Strzeszyńskim
fot. biegiwlkp.pl

W związku z tym czuję niedosyt i zawód. Aż żal pomyśleć, że wyniki osiągane jeszcze siedem lat temu dziś pozwoliłyby mi walczyć o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

Nawet przedtreningówka Redweiler nie pomogła. Kolejny raz potwierdziło się, że bez odpowiedniej jakości snu nie ma dobrych wyników.

Ważny trening tempowy na stadionie

Czy mogło być lepiej? Pewnie tak. Jednak trasa nie była oznakowana co 1 km, co dla kogoś ścigającego się bez GPS-a w zegarku ma znacznie.

Poza tym biegłem na Strzeszynie pierwszy raz. W efekcie trudno mi było kontrolować tempo i dobrze rozłożyć siły. Tak naprawdę na mecie nie czułem dużego zmęczenia (choć to może zasługa właśnie zawierającego beta-alaninę Redweilera). Szkoda, bo trasa – poza ostrym podbiegiem pod koniec – nie była przesadnie wymagająca [zobacz profil]. Pogoda sprzyjała, gdyż było chłodno, słonecznie i bezwietrznie.

Trening tempowy na stadionie
fot. Kjrstie || pixabay.com

Co jeszcze? Przed biegiem niepodległości nie wykonałem ani jednego treningu tempowego na dużym zakwaszeniu. Trochę z braku chęci, trochę – z braku czasu (tydzień byłem wyłączony przez uraz stawy skokowego), a trochę – z braku energii.

O tej porze roku trudno zmobilizować się na treningu do bardzo dużego wysiłku. Może gdyby pełnowymiarowa bieżnia znajdowała się bliżej mojego domu, korzystałbym z niej częściej? A tak muszę rowerem dojeżdżać na stadion kilkanaście minut w jedną stronę.

W związku z tym po Chodzieskiej Zadyszce akcenty stanowiły zabawy biegowe (10 x 60” w przerwie 120” w truchcie z wariacjami polegającymi na wydłużaniu czasu wysiłku i skracaniu odpoczynku) oraz bieg z narastającą prędkością. Z tym że ten drugi robiłem w tempie raczej pod półmaraton niż ostre ściganie na piątkę. W dodatku podczas tych mocniejszych jednostek w ogóle nie czułem mocy, żadnego powera…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*