V Lipcowy Dwubieg Puszczykowski jak z koszmaru

koszmarne bieganie

Tegoroczny Lipcowy Dwubieg Puszczykowski zapamiętam raczej źle. Niby zająłem wysokie miejsce, ale nie jestem zadowolony ze startu. Po drodze przytrafiły mi się przygody jak z najgorszego snu…

Dziś (14 lipca) wybrałem się do Puszczykowa na V Lipcowy Dwubieg, z tym że zaliczyłem tylko poranną część. Wczoraj była jeszcze wieczorna.
Zabawa polegała na tym, że w odstępie kilkunastu godzin pokonywało się po Wielkopolskim Parku Narodowym półmaraton na raty, a ostateczna klasyfikacja była sporządzana na podstawie sumy czasów.

Bieganie w zawodach to walka z przeciwnościami

Słowo „zaliczyłem” jest tu chyba kluczem w tej relacji. Ze startu nie jestem zadowolony, mimo całkiem wysokiego miejsca i wyróżnienia w swojej kategorii wiekowej.

trenowanie biegania często przypomina toczenie głazu pod górę

V Lipcowy Dwubieg Puszczykowski był dla mnie biegiem jak z koszmaru. Dlaczego? Z kilku powodów:

  1. W tygodniu dopadło mnie jakieś osłabienie, z którego nie zdążyłem do końca wyjść. Szkoda, bo na mocnych treningach w ubiegłym tygodniu osiągałem bardzo dobre czasy.
  2. W noc poprzedzającą wydarzenie spałem może dwie godziny. DWIE! Stres? Przepracowanie? Nie wiem, ale przeżyłem już coś takiego przed ubiegłorocznym półmaratonem w Skokach. Mimo to w trakcie biegu trzymałem się dość dobrze.
  3. Wczoraj wieczorem zaczęło boleć mnie gardło, a na rozgrzewce znów odezwały się rotatory miednicy (przyznaję, że w tym tygodniu ćwiczyłem je raz, ale za to – jak zwykle – sumiennie się rolowałem).
  4. No i chyba najważniejszy powód: pomyliłem trasę. Zresztą nie tylko ja. Mimo zapewnień organizatorów, że szlak jest dobrze oznakowany, wiele osób pobiegło nie tak, jak trzeba było. To rzutowało na wyniki niedzielnego biegu. Czy całych zawodów – nie wiem.

Źle zorganizowany Lipcowy Dwubieg Puszczykowski

W związku z tym wydaje mi się, że tutaj nawalili organizatorzy. Niestety, ekipo wlkp.biegi, taka jest prawda. Zresztą biegłem u was w Puszczykowie drugi raz i drugi raz pomyliłem trasę…

V_lipcowy_dwubieg_trasa_dzienna
Trasa Lipcowego Dwubiegu w Puszczykowie || fot. biegiwlkp.pl

Pomiar dystansu chyba też nie był prawidłowy. Widać to po czasach najlepszych zawodników (nawet biorąc poprawkę na fakt, że startowali dzień po dniu). Uczestnik, który zajął drugie miejsce, przyznał, że choć pobiegł prawidłowo, wyszło mu o 300 metrów więcej.

Jak już jestem przy narzekaniu. Komunikacja z dyrektorem zawodów także pozostawiała wiele do życzenia. Na trzy różne sposoby (mail, Facebook, SMS) kierowałem do niego pytania, czy będą znaczniki kilometrów i prysznice. Nie otrzymałem odpowiedzi.

Ostatecznie oznaczeń dystansu nie było, co też uważam za minus. Powtórzę się w kolejnym tekście: organizatorzy, nie każdy biega z GPS-em.

Natomiast sama trasa była atrakcyjna i wymagająca: las, podbiegi i zbiegi, wąskie i niekiedy kręte ścieżki, przeszkody w postaci zwalonego drzewa i zapór.

W czołówce od początku

V_lipcowy_dwubieg_puszczykowski_medal
fot. DlaBiegacza.com.pl

Ale wróćmy do relacji. Już po starcie trzymałem się czołówki. Z przodu biegła trzyosobowa grupa liderów. Za nią podążało blisko siebie także trzech zawodników. Ja byłem za nimi i systematycznie zmniejszałem do nich dystans. Zatem zajmowałem siódmą lokatę z dużymi szansami na więcej.

Gdy wreszcie ich dogoniłem, postanowili skręcić. Później okazało się, że zrobili to w niewłaściwym miejscu.

To mi trochę podcięło skrzydła. Pojawiła się chwila zawahania, czy kontynuować wysiłek. Postanowiłem się nie poddawać, ale nie miałem już do kogo równać. Jak się okazało (na mecie), pierwszą pętlę ukończyłem na 13. pozycji.

Czwarte miejsce, które okazało się drugim

Pozostało mi mozolne odrabianie strat. Zadanie było o tyle utrudnione, że nie wiedziałem, którą lokatę zajmuję. No i ubywało sił. Te wszystkie przeciwności zaczęły być odczuwalne. Jednak systematycznie wyprzedzałem rywali.

V_lipcowy_dwubieg_puszczykowski
Fot. Foty Morświna

Ku mojemu miłemu zaskoczeniu finiszowałem piąty ogółem i czwarty w kategorii wiekowej na 128 uczestników. Gdyby nie pomyłka na trasie, mógłbym powalczyć o trzecie miejsce. Czas? Fatalny: 43.58. Z tym że de facto zrobiłem więcej niż 10 km. Podejrzewam, że coś w okolicach 10,8 km.

Pewną osłodą był dyplom za drugie miejsce w kategorii M-30. Stało się tak, gdyż wyróżnienia się nie dublowały i biegacze nagrodzeni w klasyfikacji open nie otrzymywali odznaczań w kategoriach wiekowych. Jako że na pudle stanęło dwóch 30-latków, przesunąłem się na drugą pozycję.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*