
Bieg Mikołajkowy w Poznaniu miał poprawić mi humor po kiepskim starcie w Święto Niepodległości. Jednak wynik mimo lepszego przygotowania znów był niesatysfakcjonujący, ale ponownie zaowocował medalowym miejscem w kategorii i piękną statuetką.
VIII Bieg Mikołajkowy w Poznaniu był moim ostatnim startem w tym roku. Zwykle w grudniu się nie ścigam, tylko odpoczywam albo buduję już formę na nowy sezon. Jednak kiepski wynik w Święto Niepodległości skłonił mnie do zapisania się na jeszcze jedną imprezę.
Wolny Bieg Mikołajkowy w Poznaniu
Dobrze przepracowałem trzy tygodnie. Zrobiłem m.in. dwa mocne treningi tempowe z dobrymi czasami. Choć jeden z nich przypłaciłem lekką infekcją, miałem więc nadzieję na udany występ.
Niestety, VIII Bieg Mikołajkowy w Poznaniu zakończył się dla mnie rozczarowaniem. Zdaję sobie sprawę, że warunki do szybkiego biegania były tego dnia na Strzeszynku trudne (0-1 st. C, odcinki błota na przełajowej trasie), ale w normalnej dyspozycji powinienem 10 km pokonać dużo szybciej niż 41:43.

To dwie minuty gorzej niż dwa miesiące wcześniej podczas Chodzieskiej Zadyszki. Wstyd przyznać, ale w takim tempie pokonałem w 2019 r. półmaraton w Szamotułach, gdzie ustanowiłem życiówkę na tym dystansie.
Co było powodem słabego wyniku? Podejrzewam, że źle przespana noc. Na kolację zachciało mi się orzechów włoskich i suszonych fig. Chyba przesadziłem z ich ilością. Przez to długo nie mogłem zasnąć.
Medalowe miejsce i fotka z mikołajem
Na trasie słabłem praktycznie z kilometra na kilometr. Już pierwszy odcinek, który przebiegłem w 4:01, wskazywał, że będzie słabo. No i tak było.
O dziwo wynik 41:43 netto dał mi 10. miejsce open (na 240 zawodników) i trzecią pozycję wśród 46 trzydziestolatków. Co ciekawe połowę dystansu ukończyłem również 10. Po drodze zostałem minięty przez jedną osobę i sam wyprzedziłem jednego zawodnika.

Początkowo w ogóle nie cieszyłem się z medalowej lokaty. Wolałbym lepszy czas. Żal i rozczarowanie trochę ustąpiły po otrzymaniu pięknej statuetki.
Zupełnie nie spodziewałem się tego wyróżnienia. Po rozbieganiu spokojnie się więc rozciągałem, przez co przegapiłem dekorację. Na szczęście organizatorzy nie robili problemów, a ja mam pamiątkową fotkę z mikołajem i jego pomocnikiem.
Regeneracja i koniec presji
Co teraz? Czas na przerwę, jakieś roztrenowanie i odpoczynek psychiczny. Muszę też popracować nad odżywianiem i najlepszą metodą regeneracji, czyli snem. Oczywiście aktywności fizycznej nie zarzucę. Ona jest silniejsza ode mnie.

Cieszę się, że mam już za sobą Bieg Mikołajkowy w Poznaniu. W ostatnich tygodniach bieganie w ogóle mnie nie cieszyło (no może poza wspomnianymi akcentami, które zrobiłem zgodnie z planem). Teraz ciśnienia nie będzie. Podtrzymywanie wysokiej formy jest wykańczające zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Paradoksalnie sam na siebie nakładam tę presję.
Dodaj komentarz